Mrok onieśmielał moją duszę jeszcze bardziej niż kiedykolwiek wcześniej,
byłem bowiem po stracie partnerki i niesłusznym wygnaniu.
Biegałem po lasach szukając jakiejś watahy. Nagle w oddali spostrzegłem piękną waderę, podszedłem bliżej.
Witaj, nie znany mi jeszcze kwiecie róży.-zacząłem
O, witaj-wzdrygnęła
Jestem West.-schyliłem głowę na znak szacunku wobec innych.
Miło mi jestem Diana.-uśmiechnęła się
Czy w pobliżu istnieje jakaś wataha?-zapytałem
Tak, to jej tereny.-
Czy możesz zaprowadzić mnie do Alfy?-zapytałem
Stoisz przed nią.-
Ah...Wybacz-przeprosiłem
Nic nie szkodzi chcesz do nas dołączyć?-
Bardzo chętnie.-
Tą watahę założyłam kilka dni temu więc proszę nie zdziw się jeśli nie zobaczysz w pobliżu zbyt wielu wilków....-westchnęła
Rozumiem...-
Choć oprowadzę cię.-zaproponowała
Dobrze.- i poszliśmy-----------
---------
Diana oprowadziła mnie po terenach watahy.
I co? Które z tych miejsc spodobało ci się naj bardziej?-zapytała
Zdecydowanie wodospad. Jest Super!-przyznałem
Wodospad to moje ulubione miejsce.-
Nie ma się co dziwić!-
Dobrze a teraz choć zaprowadzę cię do twojej jaskini.-zaproponowała
Tak, muszę odpocząć.-
Diana zaprowadziła mnie pod sporą jaskinię, ładnie ozdobioną liśćmi i kwiatami lilli wodnej.
Dziękuję-
Nie ma za co, wyśpij się jutro poznasz resztę watahy.-uśmiechnęła się
Okey.-przytaknąłem
To cześć.-
Pa.-
Ułożyłem się na posłaniu z liści, i zasnąłem myśląc o Dianie.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz